Google Website Translator Gadget

środa, 6 października 2010

08.09.2010 - 12.09.2010

 Obudziłem się następnego dnia z poczuciem niewiedzy co mam robić. Poza tym nie spałem zbyt dobrze tej nocy. Moi współlokatorzy prowadza nocny tryb życia: siedzą do rana oglądając TV lub słuchając muzyki a potem śpią do 13. Ponadto pies przyszedł do mnie spać mimo że drzwi były prawie zamknięte, skubana bestia, nazywamy go "synem szatana" bo potrafi czasem zaszaleć. Od następnej nocy, jak wspomniałem w innym wpisie, zamykałem dzwi na klucz bo inaczej nie daje się ich zamknąć. Mimo że "digressions are sunshine" jak powtarzał za Lawrence'm Sterne'm mój profesor od literatury angielskiej, do rzeczy Pawle. Dowiedziałęm się jakie jest hasło do wifi i od razu sprawdziłem pocztę. Okazało się, że zaczyna się Ramazan Bayrami, czyli świeta na zakończenie świętego miesiąca wg kalendarza muzułmańskiego, które co roku wypadają w innym okresie. Co za tym idzie, to fakt, że mam luz do następnego tygodnia. Gorzej z jadłem, gdyż w okresie swiąt nie można nic zjeść do zachodu słońca. A ja, chociaż na takiego nie wyglądam, to lubie sobie zjeść. Jednakże, z szacunku dla miejscowych obyczajów, powstzymalem, się od jedzenia do zmroku. Ale i tak nie bylo żarcia, to co z tego że nie jem przed zmrokiem jak po zmroku i tak nie ma nic w lodówce. Ziomale gdzieś wybyli na cały dzień a wrocili nad ranem i tak przez do soboty czy niedzieli. Jednak ktoregoś dnia poszliśmy do centrum handlowego na zakupy, więc wiedziałęm gdzie moge się zaopatrzyć w strawę. Super, kupiłem jakąś tam wedline, nie wiem co to było ale w smaku dobre i coś tam jeszcze. Byłoby super gdyby jeszcze nie zabrakło chleba.... Co z tego że miałem wędlinę jak nie miałem jej z czym zjeść :( W sumie trochę nudno było przez tych kilka dni. Nie zabardzo znałem jeszcze okolice to się za bardo nie wypuszczałem w teren. W ogóle to bardzo glośno jest na ulicach: samochody ciagle trąbią, kierowcy jeżdżą wg indiwidualnego kodeksu drogowego, przynajmniej ulice są dobrej jakości. W sumie to bardzo ładne miasteczko, spokojniesze i nie tak zatłoczone jak np Izmir, ale o tym mieście nastepny post. Można zobaczyć "próbki" z Denizli na zdjęciach poniżej
  


Mój pokój






Nasz przedpokój


Nasza kuchnia 1

Nasza kuchnia 2

Nasz grill na balkonie

Nasza łazienka


Widok z mojego pokoju
(biały budynek - stylowe disco)


Obok mojej siedziby, widok na góry

Droga do pracy -  ciekawe rondo i typowe osiedle
Góry 2




Góry 3

Park jakich wiele w Denizli



Góry kolejny widok


Typowa szkoła turecka



Pobliski meczet, śpiewy muezzina
codziennie docierają do moich uszu
Kolejne rondo, dużo zieleni, i zero śmieci, nie to co u nas

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz