Google Website Translator Gadget

wtorek, 19 października 2010

Dżampreza - 09.10.2010

W końcu coś się ciekawego dzieje. Po przyjściu do domu zauważyłem, że było więcej osób niż zwykle. Oczywiście stół zasyfiony jak zwykle, panowie siedzą i wyżerają mój chleb - nic nowego. W sumie najczęściej chleb mi wyżerają chociaż mówią, że mogę korzystać z ich zasobów, ale co tam jest: same przeciery pomidorowe, trochę ryżu, przyprawy i w sumie tyle. Ja kupuję chleb głównie dla siebie żeby mieć do wędliny albo do czegoś innego.  Kupuję też sobie jakieś rzeczy by je ugotować bo niby jest kucharz u nas ale tak naprawdę go nie ma (bo prawie cały czas jest poza domem). Więc mimo ich zapewnień że nie muszę martwić się o jedzenie i nie muszę sam gotować, robię to bo moja praktyka skończyłaby się przed planowanym terminem z powodu mojego nagłego i jakże gwałtownego zejścia śmiertelnego z głodu. No dobra, ach ci Turcy. Tego dnia nakupili jednak warzyw, więc i ja skorzystałem na tym, jak oni moje to ja ich. Coś wisiało w powietrzu jakby to Gandalf powiedział. Także wieczorem usłyszałem ożywione ruchy i głosy w przedpokoju. Nie wiedziałem jeszcze o co biega. Dopiero potem zaczęło się krzątanie w kuchni: skrobanie, siekanie, krojenie, obieranie itp.

W sumie to w końcu mogę pokazać moich współlokatorów (tak,tak to ci z głowami zakreślonymi czerwonym kółkiem). Suleyman to, powiedzmy, nasz kucharz. Ale co on może ugotować jak nie ma żadnych produktów w domu, albo gotuje o nietypowych porach: w nocy, jak ja już po kolacji jestem albo koło południa w weekendy jak jestem w szkole. Często go w ogóle nie ma więc zapewnienie że nie muszę martwić się o jadło bo jest kucharz trochę mnie nie przekonało. No i miałem rację. Sam kupuję produkty (które oni mi czasem wyżerają, głównie chleb) i coś tam sobie pichcę. Czasem proponują wyjście do knajpki koło 12, 1 w nocy, jak jestem jeszcze głodny to idę. W sumie to jem i jem i końca nie widać bo przez ten bułkowaty chleb nie można się porządnie najeść. No i brakuje europejskich przypraw i normalnego polskiego chleba i wędlin.
Ale wracam z powrotem do opisu imprezy. W kuchni przygotowywano zatem produkty, natomiast w pokoju gościnnym (który normalnie wygląda tak)
2 osoby przygotowywały tradycyjną potrawę, która nazywa się çiğ köfte. To są tak naprawdę kuleczki mięsne na ostro z natką pietruszki i przyprawami.
domowe przygotowywania potrawy
Tak wygląda gotowa potrawa, którą serwuje się napekince



Wyjście na balkon, czasem trzeba się przewietrzyć :)
Przygotowania trochę potrwały, ponadto jeszcze przygotowano melon, i kolejną tradycyjną potrawę (chyba nie widać na zdjęciach ale wezmę z Wikipedii) tzw haydari - jogurt z pieprzem, solą, świeżą (!) miętą i czosnkiem (tak w skrócie). Pycha!
Nasze panny
 
Po żmudnych przygotowaniach i degustacji polskiej czekolady (oczywiście wszystkim smakowało. Wiadomo - Wedel) zaczęło się party. Powstały dwa kółeczka - religijni muzułmanie (czytaj niepijący chociaż popijali troszkę wina co niektórzy) - głównie dziewczyny i normalni (czyli pijący) - sami faceci. Ja oczywiście zasiadłem w tym ostatnim. :-D Popijaliśmy narodowy turecki trunek - Raki. Ma on bardzo anyżkowy smak, a tradycyjnie pije go się rozrabiając pół na pół z wodą (to w sumie 45%) i dodając kostki lodu. W sumie nie czuje się w ogóle że się pije, lecz po paru szklaneczkach doświadcza się, że Ziemia naprawdę się kręci a przyciąganie ziemskie zmienia się z 1 na 2g. No ale było całkiem sympatycznie - porobiliśmy zdjęcia, pogadaliśmy o trunkach w Polsce, o dziewczynach itp. jak to faceci. Słuchaliśmy też muzyki - tureckiej oczywiście. Turcy mają obsesję na punkcie dumy narodowej -szczególnie wyrażają to słuchając swojej muzyki. O północy większość (głównie dziewczyny) zbierała się do domów a my zaczęliśmy znosić wszystko do kuchni. Aha, zapomniałem dodać że nie dlatego rozmawiałem z facetami bo męska solidarność albo coś w tym stylu. Po prostu tylko oni mówili po angielsku :) Domyślacie się pewnie, że nie miałem problemów z zaśnięciem tej nocy, mimo tego że przyszli do mnie spać Suleyman i ktoś jeszcze      (ale nie przyjrzałem się dokładnie kto) oraz że miałem na 10 do pracy następnego dnia. Oczywiście nie mogło zabraknąć Elvisa, który oczywiście wszystko i wszystkich obwąchiwał i trzeba było zamykać drzwi by nam nie wyjadł wszystkiego i nie kręcił się pod stołem.
Elvis oczywiście lubi włazić wszędzie i obwąchiwać wszystko
Elvis i jego zabawy z dziewczynami
Elvis uwielbia włazić między nogi i obwąchiwać wiadomo co
....i oczywiście dymać nogi na prawo i lewo
W sumie wszyscy w komplecie, oprócz robiącego zdjęcie ale jego widać jak przygotowuje köfte.

Bardzo podobne zdjęcie, a w środku Ayran w butelce (jogurt z wodą), który smakuje jak nasze zsiadłe mleko. Turcy piją go nagminnie do wszelakich posiłków, natomiast cudzoziemcy - Colę, Fantę, Sprite itp.

Powyżej natomiast widzicie Ahmeda. To bardzo specyficzna postać. Pracuje on w lokalu, gdzie często stołują się moi współlokatorzy. Prawie codziennie po pracy (około 2,3 rano) przychodzi do nas spać na kanapie albo w salonie albo w kuchni i zawsze przychodzą po niego z pracy kolo 12 i są problemy z jego dobudzeniem. Ale to nie mój problem. Zawsze pije sporo u nas (widać po paru buteleczkach i/lub puszeczkach Efesu - jednego z dwóch rodzajów piwa tureckiego.



Ahmed i jego przeróżne dziwne zabawy, nie widzieliście jak próbuje całować Suleymana i Sercana. 





















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz