Google Website Translator Gadget

wtorek, 8 lutego 2011

Co się działo od ostatniego posta

Wspomnę pokrótce o najważniejszych wydarzeniach od ostatniego postu czyli odkąd opisałem zabawę bożonarodzeniową. Zacznę od Sylwestra bo to było dość ciekawe przeżycie. Impreza była w domu Serhata (TN manager, który ściągnął mnie do Denizli), a który mieszka z 10 min drogi ode mnie. Na imprezie była większość ludzi z tutejszego LC, a także kilku praktykantów. Właściwie to był tylko alkohol, 2 czy 3 paczki chipsów i worek popcornu na 20 albo i więcej osób. Wobec czego można sobie wyobrazić  jaki był efekt końcowy (ja sam zjadłem dosłownie z 2 chipsy i garść popcornu.) Naszą kolekcję obrazuje poniższe zdjęcie

Miałem okazję poznać ludzi z tutejszego AIESECA, gdyż jakoś nie było w ogóle żadnej integracji, spotkania, imprezy czy czegoś w tym stylu. No ale w sumie dobrze, że poszedłem gdyż nawiązałem cenne przyjaźnie i teraz często ze sobą korespondujemy a czasem nawzajem odwiedzamy się w chałupach. Poniżej przedstawiam parę zdjęć z tej imprezy (ominąłem te drastyczne :)) Strasznie dużo jest zdjęć z alkoholem w tle gdyż nie wiadomo dlaczego niektóre osoby chciały strasznie dużo fotek tego typu (uraz z dzieciństwa czy co? :) )
Po lewej Serhat a po prawej Anka (z Kaliningradu), z którą czasem chodzę do restauracji, i odwiedzamy się czasem, gdyż mieszkamy około 5 min drogi od siebie
Osoby z AIESECA: Egemen, mój dobry przyjaciel, czasem przychodzą z Serhatem do mnie do szkoły gdyż musieli przyprowadzić nowych praktykantów (3 dziewczyny tylko czemu znowu z Chin; były chyba przez tydzień w szkole i tyleśmy je widzieli) i Ayca - lider wymiany przychodzącej


Begüm, Ali, Ayca i Serhat


Bardzo fajne zdjęcie, gdyż są prawie wszystkie osoby, które były na imprezie. Nie będę pisał o wszystkich; wymienię prezydenta tutejszego LC (pierwszy z lewej dolny rząd) i dwóch Hindusów, co też się zaprzyjaźniliśmy (ale niestety wyjechali już)

Te miny określają nasz stan :)



To jest charakterystyczny taniec, bardzo popularny w Turcji tańczony do muzyki słyszanej w tle zwanej Apachi müziqi. Wszyscy go tańczyliśmy. Po prostu na ogół Turcy siedzą sobie bezproduktywnie ale jak słyszą tą muzykę to zaczynają szaleć. No a potem padliśmy: ja śpię na siedząco na kanapie, a Hindus na mnie. Około 3 - 4 trzeba było się zbierać do domu ;)

W Trzech Króli były urodziny Gökhana. Jak przystało na prezydenta cały AIESEC się zebrał na wspólnym świętowaniu. Ja dojechałem koło 22 bo pracowałem tego dnia. Pub, w którym się zebraliśmy, nazywa się Güzel Sanatlar co tłumaczy się jako Sztuki Piękne. Podobno większość ludzi już poszła zanim przyszedłem. To ile musiało ich tam być skoro naliczyłem z 20 czy 30 osób, które jeszcze tam były. Nie wiem kto wpadł na "genialny" pomysł by siedzieć na dworze przy grzejnikach. To dla palących miało być jakby nie mogli oni wyjść sobie na papieroska, ale z drugiej strony nie wiem czy byśmy się wszyscy pomieścili w środku. Po symbolicznym piwku najpierw tłumaczyliśmy Gökhanowi, jak wyglądają stosunki damsko-męskie poza Turcją (zwłaszcza w Europie), gdyż w tym kraju emancypacja nie posunęła się bardzo do przodu przez te wszystkie stulecia. Następnie udaliśmy się do biura AIESECA, gdyż podobno autobusy już nie jeździły. Tam nastąpiła kontynuacja celebracji (więcej piwek). Po jakimś czasie zrobiło się nudno i dość gorąco więc my praktykanci (w sumie 5 osób - ja , Ukrainka, Hindus i jeszcze dwie Hinduski) udaliśmy się do innego pomieszczenia. Tam trochę potańcowaliśmy AIESEC dances, tańce hinduskie a także latynoskie (moja taka mała pasja), gdyż akurat miałem przy sobie odtwarzacz. Okazało się, że Ukrainka ma takie same zainteresowania jak ja więc daliśmy razem pokaz sexy latino dance ;) No i zachwycała się moim brytyjskim akcentem :p Niestety Hindusi wyjechali dnia następnego, a Ukrainki też już nie ma i nie było nam dane spotkać się powtórnie. Tak czy inaczej cała zabawa skończyła się o 5. W sumie to my już mieliśmy dość, więc wzięliśmy taksówkę po pojechaliśmy do domu.

Hindusi, których poznałem na imprezie sylwestrowej też mieli wyjeżdżać wkrótce, więc spotkaliśmy się w centrum handlowym, gdzie także są gokarty i kręgielnia by tam trochę pobawić się zanim pojadą. Tam poznałem także innych jeszcze Hindusów, Indonezyjczyka i Brazylijczyka. Obecnie pozostał tylko ten ostatni i jak to Brazylijczyk flirtuje ze wszystkimi dziewczynami. Potem trzeba było wrócić z powrotem a to już nie było takie proste ja przyjechanie w tamtą stroną. Trasy autobusów są nielogiczne wiec łatwo można się zgubić. Tak też się stało w moim przypadku. Autobus mnie wywiózł na jakieś zadupie. Postanowiłem wysiąść gdyż trochę za długo już jechałem i w ogóle nie poznawałem okolicy. Zatem trzeba było trzeźwo myśleć. Chcę dzwonić..... komórka mi pada. Trzeba czekać na autobus w drugą stronę, patrzę jedzie; widzę Lise-Çinar na wyświetlaczu trasy więc myślę spoko bo znam mniej więcej te rejony. Zabrałem się więc tym autobusem i po jakimś czasie wiem gdzie jestem. Patrzę: dolmuş, które jedzie do mojej siedziby. Zatem cyk wysiadam i idę w kierunku trasy tegoż pojazdu. Jeździ on co parę minut, więc zaraz nadjechał następny. Nie było czasu by zajść do domu więc od razu podjechałem pod szkołę a spóźniłem się oficjalnie tylko 5 min. Ale w sumie nic się nie stało bo moi studenci dopiero się zbierali. Jednakże od tej pory, niechętnie zapuszczam się w tamte rejony, a z tego co wiem nie tylko ja mam problemy z powrotem stamtąd transportem miejskim.

Przez parę dni mieliśmy dość chłodno w mieście - przez jakieś 2 tygodnie no i znowu spadł śnieg.  Na domiar złego, studenci mieli przerwę międzysemestralną więc moi ziomale też wyjechali do siebie. Jak się okazało, wyłączyli kaloryfery co jakoś dziwnie zaowocowało brakiem ciepłej wody, więc trzeba było sobie jakoś radzić :( Jak pech to pech. W sobotę jeden domownik wrócił i włączył gaz i patrzcie państwo - jest ciepła woda. No i akurat musiało się zrobić cieplej ja ogrzewanie zostało włączone (obecnie mamy 10 - 14 st; słoneczko, czyste niebo, no czasem jakieś chmurki wyskoczą)

Poznawanie nowych ludzi ciąg dalszy... Poznałem kolejną Rosjankę, która miała mieszkać u nas ale zdecydowała się na zostanie w mieszkaniu, gdzie mieszka Anka. Trochę kręcą nosem na swoich współlokatorów - Chińczyków, więc wspólnie ich obgadaliśmy jak się udałem do dziewczyn po odbiór kluczy. Jak Chińczycy przyszli to zrobiło się trochę dziwnie więc udałem się z powrotem do domu.

Następnego dnia znowu się spotkaliśmy w tym samym pubie, o którym pisałem. Świętowaliśmy urodziny jednej Ukrainki. Oczywiście jako człowiek z zasadami i o dobrych manierach postarałem się o prezent co dla mnie nie było niczym dziwnym jako że nie idzie się przecież na urodziny, gdziekolwiek by nie były z pustymi rękami. W sumie solenizantka i jeszcze jedna Rosjanka nieźle się wstawiły - 5 lampek wina.  No ale przecież wino tak nie działa jak "poważniejszy" alkohol. No ale był torcik a po torciku wódeczka korciła. Niestety zarówno ja jak i "gwiazda wieczoru" byliśmy zawiedzeni po wypiciu tego czegoś co tylko lekko pachniało wódką. No ale było minęło. Oprócz dziewczyn było jeszcze dwóch Turków. Oczywiście nie obyło się bez seksistowskich uwag, flirtu i dwuznacznych wypowiedzi - chleb powszedni takich imprezek. Oczywiście dziewczyny musiały się pilnować gdyż nie wiedziały czy akurat rozumiem co mówią po rosyjsku czy nie. Część z nas jechała w tą samą stronę więc zabraliśmy się samochodem. Wysiadłem ja i moje "sąsiadki" i rozeszliśmy się do domów. Miały sprawdzić one czy wszystko jest w porządku u nich w mieszkaniu, bo wcześniej nie było ogrzewania i światła, i w razie czego miały wpaść do mnie. Wszystko, niestety ;P,  było w porządku i tak zakończyłem dzień po 2 nad ranem. A następnego dnia trzeba było o 8 wstać...