Google Website Translator Gadget

niedziela, 17 października 2010

29.09 - zajęcia, których nie było

Nieźle mnie załatwiła szkoła tego dnia. Na grafiku jeszcze w poniedziałek widniało moje nazwisko na środowe zajęcia. A co się okazało gdy przyszedłem wieczorem (bo miałem mieć na 19.30)? Że przez te dwa dni plan się zmienił i jednak nie mam zajęć w ten dzień. Obserwowałem tylko zajęcia jednej z moich grup. Te 2 pierwsze tygodnie były dość męczące dla mnie: sporo nowości, troszkę stresu podczas początkowych lekcji i dodatkowe czynności, które mi zlecono. Do tych ostatnich należało prowadzenie próbnej lekcji, wykonanie tzw. "level definition" czyli zadawanie serii pytań wziętych z książki posortowanych od Stage'a 1 w górę, oczywiście z rosnącym stopniem trudności. Służą one w celu określenia do jakiej grupy dana osoba powinna dołączyć. Miałem tych osób z 6, 7 czy nawet jeszcze wiecej; zatem jak przyszedłem o 10 tak wyszedłem około 16. Czasem też prowadziłem tzw "catch-up" czyli zajęcia dla osób które chcą dołączyć do jakiejś grupy ale muszą nadrobić materiał, który już został przerobiony. Czasem robiłem powtórkę stage'a dla osób które oblały egzamin, rzadko to się zdarza na pierwszych stage'ach ale raz mi się zdarzyło że gościu oblał exam z stage'a 1. No ale bywa i tak. Oczywiście jak się domyślacie po każdym stage'u jest egzamin, który powinien trwać ok. 40 min :część 1 - 40 yes/no questions (uczniowie muszą tylko wpisać yes albo no), cześć 2 - 40 słów które uczniowie tłumaczą na swój język (w moim przypadku turecki) i ostatnia część - dyktando (krótki tekst który uczniowie mają napisać a który dyktowany jest przez nauczyciela). Oczywiście nie można uniknąć ściągania mimo próśb i gróźb. Ale sami robią sobie krzywdę, gdyż na wyższych etapach albo jak im sie zdarzy potrzebować języka w życiu to nie będą umieli nic powiedzieć. Tak jak idzie się do sklepu albo urzędu a tam nie dogadasz sie z nikim po angielsku. Niekiedy ktoś wydusi z siebie parę słów ale na dłuższa metę lepiej mieć Turka pod ręką. Ja np w sklepie czasem używałem gestów używając metody Callan'a zresztą :) - To chcę... wskazując palcem albo większy kawałek... rozsuwając dłonie od siebie. Dobrze że w hipermarketach jest kasa fiskalna z wyśletloną ceną, ale np na jakimś tam rynku, bazarze, czy gdzie nas tam nogi poniosą nie zawsze jest i trzeba sobie jakoś radzić. Zawsze dobrze jest dać więcej gdyż zawsze dostaniemy resztę jakby co. W sumie na zajęciach nie było póżniej żadnych nowości (do pewnego czasu) zatem skupię się raczej w nastepnych postach na życiu prywatnym...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz