Google Website Translator Gadget

niedziela, 31 października 2010

Po trochu o wszystkim

Czas udać się do fryzjera bo wyglądałem jak małpa po pracowitej nocy spędzonej na rzucaniu zgniłymi owocami w turystów:D. Zatem w środę 27.10 udałem się do tejże instytucji. Tak naprawdę fryzjer znajduje się dosłownie z 10 kroków max od mojego mieszkania. Sprawdziwszy uprzednio parę przydatnych słów by powiedzieć jak chcę być ścięty wziąłem w kieszeń 10 TL i czas było wyruszyć na wielką. Oczywiście jak nic nie czaję po turecku poza paroma wyrażeniami których się nauczyłem, a na moich współlokatorów rzadko można liczyć bo ciągle ich nie ma, jakoś na migi udało mi się doprowadzić proces ścinania włosów do pomyślnego końca. Zapłaciłem 8 TL, pożegnałem się grzecznie i wyszedłem. Bardzo są radzi Turcy jak powie się parę słów w ich języku, oni też parę słów po angielsku by sprawdzić czy wszystko w porządku.
...... W piątek, 19.10 było Dzień Republiki: w sumie nic specjalnego - sklepy otwarte, tylko flagi wywieszone. Przez cały dzień nic się nie działo, ale wieczorem poszliśmy do kawiarni na małe pyfko. Przybyło potem jeszcze parę osób a w międzyczasie leciał mecz między Fenerbahce a drużyną z Bursy (miasto rodzinne mojego współlokatora). Efekt końcowy - 1:1. Trochę dziwnie się czułem ponieważ nikt w sumie nie mówił po angielsku w stopniu komunikatywnym. Kto chciało coś zapytać to prosił Sercana o przetłumaczenie. Ale ogólnie rzecz biorąc było miło. Dzieciaki kręciły się wokół, robiąc furorę wśród ludzi znajdujących się w kawiarni (Właściwie z dwa mniejsze kluby nocne by się tam zmieściły w środku). Ceny wygórowane, ale podobno to centrum spotkań towarzyskich. Zobaczymy co z tego wyniknie.
..........Dzień dzisiejszy - Sobota 30.10 obfitowała w wydarzenia. Najpierw gdy przyszedłem do szkoły okazało się że jest jakiś zjazd aieseca i mieli jakieś obrady czy coś tam. No i w końcu poznałem Serhata - TN managera który załatwił mi match z English Life. Oczywiście musiałem zacząć później zajęcia bo przyszłą jedna osoba a mieliśmy mieć powtórzenie i egzamin. Oczywiście powtórzenie się przeciągnęło z powodu zbyt wolnego odpowiadania na pytania (jak zwykle). Potem egzamin - oczywiście zaczęliśmy z opóźnieniem i, o zgrozo' część I gdzie trzeba było wpisać tak lub nie robiliśmy do 12.30 a powinniśmy skończyć całe zajęcia o 12. W ogóle egzamin który max powinien trwać 40 min nie został ukończony ponieważ z pół godziny zajęła ta właśnie część. I zaczęło się teraz pytanie wzajemne (po turecku oczywiście) co znaczy to pytanie i myślenie bez końca, wielokrotne powtarzanie pytań, jedna dziewczynina nawet usiłowała sprawdzić w książce. Albo się wie albo nie. Nie ma co przeciągać tego w nieskończoność. Mają przecież napisane w książkach tłumaczenie wszystkich słów, a poza tym mieli tydzień na powtórkę materiału, co i tak przecież robimy na każdych zajęciach. No dobra... Jutro pozostałe części. Przez to nie miałem przerwy, gdyż miałem przejąć grupę stage'a 6 (tylko troje uczniów) gdyż Zeynep - ich nauczycielka pojechała odebrać nową nauczycielkę z dworca, a która, jak się okazało, nie mogła przyjechać, o czym nie powiadomiła ani szkoły w Izmirze (skąd ja wysłano) ani naszej. Dopiero po jakimś czasie telefon włączyła (bo wcześniej był wyłączony!) i Zeynep usłyszała że dopiero jutro się zjawi. Złe pierwsze wrażenie (Brytyjka podobno, znamy takie). Potem się okazało że mam mieć jeszcze jedne zajęcia zajęcia (4 godziny mają w soboty) czyli siedziałem w szkole do 16.30 nie przygotowany na taka ewentualność : głodny i zmęczony. No ale poszedłem do domu, zostawiłem swoje klamoty i poszedłem w poszukiwaniu strawy. Zawsze chciałem spróbować Kokoreç - takie tureckie Haggis, tylko że na ostro i z podrobów jagnięcych jeżeli dobrze pamiętam. Oczywiście trochę po turecku, trochę po angielsku ubiliśmy w knajpie interes i dostałem na wynos bułkę z wkładką + ściereczka nawilżająca (w każdej nawet najmniejszej knajpce mają swoje ściereczki) + cola, słomka i serwetka i udałem się do domu żeby spożyć mój późny "obiad", który wyglądał tak
Potem poszedłem z Elvisem na mały spacerek, ale moim celem było znalezienie poczty. Znalazłem ja bez trudu. Oczywiście wszystkie laski zachwycały się Elvisem jak przechodziliśmy. Oczywiście jak Elvis zobaczył kota nie łatwo było go odciągnąć by pójść do domu. ale jakoś w końcu się udało. Wystarczy wrażeń jak na jeden dzień.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz